Coś mam ostatnio szczęście do mam noszących w wisiadłach.
W niedługim okresie widziałam już dwie.
Za pierwszym razem mnie przytkało i nie odważyłam się podejść. Teraz już wiem o co chodziło dziewczynom piszącym, że głupio im edukować obcych ludzi na ulicy.
Dzisiaj odwagi mi nie zabrakło, bo zobaczyłam maluszka nie dość, że w wisiadle to jeszcze przodem do świata
Grzecznie, najmilszym na jaki mnie było stać głosem, zagadnęłam panią i zaprosiłam do poczytania stron KK, bo tam znajdzie cenne info nt. noszenia i wyjaśnienie dlaczego nie nosić przodem do świata. Pani się zjeżyła, co mnie nie dziwi i odparła, że ona tak będzie nosić, bo dziecko wyje jak jest inaczej. Cóż odparłam, że się nie będę wtrącać, bo to jej dziecko i jej sprawa. Gdzieś po drodze nieśmiało wtrąciłam, że obciąża stawy biodrowe i kręgosłup dziecka. Odparła, że nie nosi długo i tyle i tak właśnie nosić będzie. Zero szans na jakąkolwiek rozmowę. Szkoda. Nie chciałam jej pouczać. Sama przy pierworodnym miałam womarkowy koszmarek
Ehhhhhh smutno mi.
Im dłużej tu jestem, im dłużej noszę , tym mniej rozumiem dlaczego wisiadła są dopuszczone do ruchu
No to się wyżaliłam.