nie wiem - moje dzieci nigdy nie potrzebowaly byc uspoleczniane, a powiem ze wrecz przeciwnie - corke trzeba raczej odspoleczniac bo za raz lezie i zawraca ludziom glowe. Z synem tez sie juz zaczyna, bo wystawia lapy z chusty i podaje ludziom np. w tramwaju a potem jest problem z wysiadaniem albo chce ich twarze badac. Poza tym mi nie przeszkadza, jak ludzie dziecka w chuscie dotykaja, wrecz przeciwnie. Do tej pory (przez 4,5) mialam tylko dwie niemile sytuacje - jedna w Warszawie, kiedy pan zaczal wymachiwac nogami spiacego syna, zeby mi zademonstrowac jak pogudzac krazenie, a druga tutaj, ale tez niestety z Polka, ktora tak chciala malemu poprawic spodnie ("bo zimno") ze ledwo a by mu noge ze stawu wyrwala :O.
Tak sobie pozwolilam wtrynic trzy grosze - pzdr.