Wczoraj Hania w chuście podziwiała świat z szeroko otwartymi oczami
Jest bardzo kontaktową dziewczynką, wystarczy do niej mówić a już się uśmiecha i gaworzy. Ma 3 miesiące.
Moim zdaniem bliskość mamy daje jej wszystko to co jest potrzebne do prawidłowego rozwoju.
Nie wiem skąd są te dziwne opinie, ze dziecko nie chodzi, siada, staje, bo w chuscie jest noszone. Przecież nie noszę 24h tylko na spacerze lub po domu jak chcę ja uspokoić.
Zgadzam się z Wami, wszystkie macie rację. Dzięki chuście mogę z Basią wyjść do ludzi bez barier architektonicznych, zajść podczas spaceru wszędzie, wejść do każdego budynku. Basia ma na ulicy kontakt z ludźmi twarzą w twarz, a ja spacerując z nią mówię do niej, opowiadam jej co widzimy i gdzie jesteśmy. Wózek na to wszystko nie pozwala.
A swoją drogę to na wózek się przesiądę jak przyjdą upały. I zobaczymy jak to się przełoży na szczęście mojej córy.
A mój rozmówca to nauczycielka. I widać marny z niej pedagog..
Basia 29/08/2009Jacuś 15/08/2012
Bycie położną grozi tym, że pęknie ci serce, ale to nic złego,
ponieważ wydostanie się w ten sposób mnóstwo miłości.
Staniesz się dzięki temu lepszą położną. [Stephen, mąż Iny May Gaskin]
U nas, że tak powiem, pół na pół - więc ja się skłaniam do wniosku, że większość zależy od indywidualnego charakteru dziecka, a mniejszość, od sposobu wychowania. Oczywiście mam na myśli dwie kategorie kochających swoje dzieci rodziców - noszących i nienoszących, a nie rodziny dotknięte patologią.
Starszy Syn (VIII.2006), Córka (I.2009) i młodszy Syn (XI.2011)
http://moje-dzieciaki.blogspot.com/
We are what we think. All that we are arises with our thoughts.
With our thoughts we make the world. Buddha
Jechałyśmy ostatnio z Anielą tramwajem (pierwszy raz w chuście), trwało to ponad pół godziny, siedziałyśmy przy oknie, Anielka miała bardzo dobry widok, była zapatrzona, ani razu się nie skrzywiła. Dla niej podróż była zapewne pełna wrażeń. Myślę, że leżąc w wózku oglądanie sufitu szybko by jej się znudziło, albo by marudziła, albo zasnęła. Wtedy z poznawania świata nici.
Nikoś 13.12.2005, Anielka 18.10.2009, Helenka 03.08.2011
A ja myślę, że te wszystkie argumenty, to są z zazdrości, że mamy odwagę, siłę, żeby postępować inaczej.
Ludzie mają tendencje żeby wymyślać, zwłaszcza jak sami chcą podobnie, ale im się nie chce...
Dlatego ja takie wymyślone opinie (nie mówię o chustonoszeniu, bo tu mnie jeszcze coś takiego nie spotkało) puszczam mimo uszu. Ja wiem swoje, wy swoje..![]()
przepraszam z góry za literówki i brak polskich znaków, często piszę z telefonu
Gosia mama Lili (10 2009 oraz Hani 03 2012)
mój blog
no to tłumaczenie i spieranie się z czyimiś argumetami mnie wykańcza
uważam że oglądanie świata na leżąco w wózku gdzie nawet drzewa przerażają wielkością a slońce oslepia jest mniej rozwijające niż z poziomu mamy która stale tuli i daje poczucie bezpieczeństwa a poza tym ludzie trzemają większy dystans bo nie będą tak bez pozwolenie pchać się do dziecka i na dziecko jak w wózku i mu coś gadać (moja wtedy zawsze się rozpłakuje). I to miłe kołysanie podczas chodzenia zawsze utuli do snu w przeciwieństwie do telepania wózkiem (mimo dobrych kół)
Hmmm... ja mam dokladnie odwrotne doswiadczenia. Jak mloda siedzi w wozku to ludzie najwyzej sie usmiechna, za to jak ja nosze do sie pchaja do dotykania. Wlacznie z tym, ze kiedys jedna babcia ja... pocalowala! Ja sie oczywiscie niczego nie spodziewalam i normalnie zdebialam. Teraz juz bardziej mlodej pilnuje.
Co do spania tez juz pisalam, ze w chuscie mloda teraz za duzo widzi i wcale nie chce jej sie spac, bo chce ogladac. W wozku zasypia znacznie szybciej.
Kim (2009) & Tim (2011) - i 5 Aniolkow
no masz inny etap bo moja ma zaledwie 2 msc
nie wiem - moje dzieci nigdy nie potrzebowaly byc uspoleczniane, a powiem ze wrecz przeciwnie - corke trzeba raczej odspoleczniac bo za raz lezie i zawraca ludziom glowe. Z synem tez sie juz zaczyna, bo wystawia lapy z chusty i podaje ludziom np. w tramwaju a potem jest problem z wysiadaniem albo chce ich twarze badac. Poza tym mi nie przeszkadza, jak ludzie dziecka w chuscie dotykaja, wrecz przeciwnie. Do tej pory (przez 4,5) mialam tylko dwie niemile sytuacje - jedna w Warszawie, kiedy pan zaczal wymachiwac nogami spiacego syna, zeby mi zademonstrowac jak pogudzac krazenie, a druga tutaj, ale tez niestety z Polka, ktora tak chciala malemu poprawic spodnie ("bo zimno") ze ledwo a by mu noge ze stawu wyrwala :O.
Tak sobie pozwolilam wtrynic trzy grosze - pzdr.