tylko Damiana. Jak tylko wyciagam chustę to od razu biegnie i nie krzyczy a drze się.
Wczoraj pojechaliśmy na zakupy. Wziełam chustę, żeby Hanie zamotać i co... Na środku marketu musiałam zamotać Damiana. I tak, w 2x robiłam sobie zakupy, mąż miał Hanię na rękach (później w foteliku). W domu przynajmniej dwa razy musi być w chuście, bo inaczej histeria. Ciekawe jak dzisiaj wyjdziemy na spacer, bo mam zamiar z Hanią w chuście wyjść a Damian na nóżkach albo w wózku. Męża biorę do pomocy

Chusty w domu pochowane, żeby Damian ich nie wypatrzył.

Z drugiej strony ciekawe jak długo bedzie jeszcze chciał w chuście siedzieć.