to masz szczęście, bo u mnie to dalej ciemnota. mała wskoczyła w chustę, znaczy ja ja zamotałam a rodzinka: nie męcz jej, przeciez taka krzywa w tej chuście. gadanie, argumentacja zę tak ma byc ze czuje sie bezpieczna, ze to dobrze na stawy robi itp. nie dociera.... i tak sobie myślę że pewnie jak kobity szły w pole to przecież mialy ze soba dzieciaczki, tylko teraz rzadko ktoś sie przyznaje... ?