A u mnie ciągle sporo niebieskości: Girasol Alpejskie Dzwonki, Fale Dunaju, Hoppediz Montreal - te już poleciały w świat, został tylko japanek indygo i inka. Potem miałam fazę na fiolety, więc Nati Prowansja i marzyłam długo o jednej unikatowej chuście Storcha, właśnie niebiesko-fioletowej, ale jej nie ma w regularnej sprzedaży niestety . W końcu niespodziewanie dla siebie wzięło mnie na czerwienie i róże zmieszane z fioletami (mimo, że mam synka ), więc kupiłam sobie Ulli i ... baaardzo fajne kolorki ma ta chusta . Szarości też ogormnie lubię, miałam swoje Millefiori i bardzo je lubiłam.

Przy córeczce miałam przez chwilę indio biało-niebieskie, z którym jakoś się nie polubiłam, ale teraz niespodziewanie dla siebie zastęskniłam za nim , w ogóle chętnie bym w jakimś indio ponosiła, stare didki podobają mi się coraz bardziej, przy następnym bąbelku na pewno sobie kupię kilka sztuk.