Byłam wczoraj u ortopedy na kontroli bioderek i z mała wszystko dobrze, ale byłyśmy oczywiście w chuście i jak motałam młodą do wyjścia przyuważyła mnie pani rejestratorka-pielęgniarka... No i jak nas tylko zobaczyła to stwierdziła tonem nieznoszącym sprzeciwu, że te całe chusty to jest ZŁO.

No więc ja spytałam od razu, dlaczego tak uważam, a ona że to lekarze tak zawsze tłumaczą:

1. Kręgosłup wygięty w C - zło.
2. Jak rodzic idzie to się kołysze i nogami tupie, i to jest dla dziecka takie straszne łup-łup, jak dla nas kroki wielkoluda... że dla kręgosłupka zabójcze.
3. A w ogóle to jest nowinka i dopiero po latach wyjdzie, jakie to noszenie szkodliwe - tak samo było z siedzeniem przed komputerem, na początku nikt nie wiedział, że będzie takie szkodliwe.

Próbuję olać te mądrości i się nie przejmować, ale ja tak mam, że jak mi coś ktoś powie, to się przejmuję strasznie... I teraz już nic nie wiem