Witam się z opóźnieniem, bo podczytuję Was od jakiegoś czasu.
Mam na imię Ela, 30 (o rany, rzeczywiście!) lat, jestem mamą Antka (23mce) i Hani (2mce).
Przygoda z chustą zaczęła się jak byłam jeszcze w pierwszej ciąży, korciło mnie to bardzo, wydawało się proste, fajne i takie pierwotne.
Kiedy Antek miał 5tyg. wybrałam się na KK i...trochę wystraszyłam"Co za nawiedzone baby" - pomyślałam wtedy, bo wyglądało to jak sekta
Długie zwoje szmat, jakiś dziwny chustowy slang...
Wróciłam do domu, kupiłam Girasola i zaczęliśmy po swojemu, z internetowych instrukcji. Wózek poszedł w odstawkę i częściowo wrócił do łask kiedy byłam w drugiej ciąży.
Teraz znowu mam małego chuścioszka, drugą chustę, ale chusty czasem śnią mi się po nocach i mam kilka niespełnionych marzeń.
Przy trzecim dziecku zamierzam sprzedać wózek![]()