ok, to jak odbiorę Julkę - zadzwonię!
ależ się stresuję... no mówię Wam, masakra jakaś...
mój koszmar - że pojadę po Julę i zobaczę ją całą zapłakaną, a jutro jak ją zawiozę, to nie będzie chciała zostać...
może będzie dobrze, trzeba być dobrej myśli i pozytywne fluidy przesyłać...

hehehe, jak tu wpadłam się wygadać, to tak sobie pomyślałam, że jak trwoga, to na forum