dziś wbrałam się z dziećmi do Lublina. rano Gaja nie chciała się wysikać po nocy. Czekanie na siki opóźniło nam wyjazd o pół godziny, Następnie pod domem przy wsiadaniu do samochodu Gaja się wywróćiła w błoto. Kolanami kurtką i tygryskiem :/ ale wynegocjowałam, że przebierzemy się później. Trochę się denerwowała, gdy jej książka wypadła mi z rąk w to samo błoto, ale udało się ruszyć. Po 4 km usłyszałąm dziwny dźwięk. Zjechałam na pobocze, aby ujrzeć jak dymi mi się z opony. Obudziłam telefonem małżonka i wezwałam na ratunek. Zamieniliśmy się na auta i pojechałam dalej.
Generalnie dobrze się jechało, ale przed samym lublinem zaczęło padać. I śnieżyć. I gdy wkroczyliśmy na cmentarz padało nadal. Ale finalnie okazało się, że to dobrze, bo nie było wody w hydrancie, a chciałam umyć pomnik, toteż umyłam go deszczówką któa na nim leżała.

Gaja przespała całą drogę w jedną i w drugą stronę, toteż przewiduję, ze sen nocny zmorzy ją o 4-5 rano

madzior - daliśmy 65 zł, bo użebrałam rabat 5zł dla rodziny wielodzietnej
jodełki były od 200...

u mnie nigdy nie ma karpia, w ramach smażonej ryby jest ryba po grecku robiona zwykle z morszczuka.
dwa razy robiłam w wigilię smażoną na gorąco - za drugim razem był to łosoś w dzwonkach a za pierszym razem była to pierwsza wspólna z dwutygodniowym Michałkiem wigilia, i uzmażyłam wtedy paluszki rybne, popijaliśmy barszczem z torebki cuuudne święta!!

egla - Helenka nie pożycza pieluch dla swoich lal? Gaja pieluchuje swoje lale :-D