To nie przywitanie się, a raczej "coming out"
Wywołana z ukrycia swoje biznesowe oblicze odkryłam już gdzie indziej, tutaj prezentacja mojej lepszej - prywatnej - połowy.
Nazwywam się Kasia. W dorobku mam dwóch synów. W planach kolejni. "Chustozakręcenie" mam już chyba za sobą, tak zdecydowanie jestem na drodze do "chustoodkęcenia". W szafie została tylko staruszka Nati - mięciutka i obdarzona dozgonną miłością (zostawiona dla prawnuków), krótki Leoś natur - na plecaczki, Manduca - ale to taty, Yamo - w bagażniku, na wszelki wypadek i mała kolekcja kółkowych i pouchy.
Pierwszy raz nosiłam w chuście (kółkowej) prawie 5 lat temu córeczkę przyjacióki, ale mi się nie podobało - byłam nieporadna, a tu maleńkie dziecko, do tego nie moje, i te wszystkie poduszeczki, sznureczki.
Druga próba odbyła się już z Jędrkiem, ale znowu porażka. Za to wyszło nam z pouchem!
Kiedy na świecie miał sie pojawić Jeremi, szukałam alternatywy dla podwójnego wózka, pomyślalam o nosidełku i trafiłam na forum gazetowe, a stamtąd od razu tutaj. I to był pierwszy dzień mojego nowego życia! Chusty przejęły władzę w naszym domu, zdominowały rozmowy i zrujnowały budżet. Szukałam preteksów, żeby się tylko zawiązać, karmiłam w chuście, usypiałam w chuście, sprzątałam w chuście i namiętnie czytałam chustoforum. Potem sytuacja się unormowała, pochłonęły mnie trudy podwójnego rodzicielstwa i nowa biznesowa idee fixe. Na forum bywałam już tylko sporadycznie, a w między czasie forum się zmieniło a ja zapomnialam hasła... Wróciłam na dobre pół roku temu i znów mnie wciągnęło. Dzień bez forum był dniem straconym, a mąż tylko jęczał: "ty nie masz co robić?" Ale odzywałam się tylko na chustostraganie, bo 1.raczej ze mnie introwertyczka, 2.wszystko, co chciałam napisać, już ktoś napisał, 3. mam problemy (co widać) z krótkimi formami wypowiedzi, jak już zacznę, nie mogę skończyć... Jednak wszystko potoczyło się tak, że już nie wypadało siedzieć w przyczajeniu.
Wybaczcie mi więc te dwuletnie milczenie i przyjmijcie między siebie!![]()