Pierwsza próba zawiązania się w tkanej...
Moje wrażenia (poza tym, ze brakuje mi rąk) Mały na dole jest tak dociągnięty, że mi wszystkie fałdki (co mi po porodzie zostały) wyłażą, a na górze mamy luzy. Rączek sobie za żadne skarby pod pachy upchnąć nie da, jak upycham jedna to wyciąga drugą i może tak w nieskończoność.
Nie wiem jak osiągnąć "wpadniecie " pupy i podniesienie kolanek, jak mocno dociągam dolna krawędź to mam poczucie, ze odcinam mu dopływ krwi, a pupa wcale nie jest bardziej wpadnięta...Czy to sie robi pionowymi pasami?
Jak oceniacie nasz debiut, co powinnam poprawić?
![]()