Lubię sobie tak pochodzić po krakowskim Rynku i uśmiechać się do tych, którzy na nasz widok się uśmiechają No oczywiście uśmiecham się również do tych, którzy mają dziwne miny - ale tych jest duuużo mniej. Rozglądam się tylko czy znajdę drugą mamę chustonoszkę a tu nic Krakowianki - gdzie Wy jesteście? A może by tak kiedyś umówić się i z każdej uliczki o tej samej porze wyjść i zadziwiać przechodniów?? Co Wy na to?
A to my na dzisiejszym spacerze - starsza córka na angielski - więc my - na Rynek - a co.