Cześć, jestem z Legnicy i pierwszy raz mam doczynienia z tego typu forum (mam na myśli formę). Nie jestem typem internautki wyjadaczki. Mam nadzieję, że się jakoś tu odnajdę.
W chustach kochałam się zanim zaszłam w ciążę - jeszcze nie miałam nawet kandydata na tatusia, ale wiedziałam, że będę nosić.
Mam córkę Lenę, która ma 6,5 miesiąca i na początku (miała chyba ze 2 m-ce - późno trochę) nosiłam ją w bebelulu lulu. Żałuję, że nie zaczęłam od razu od wiązanej tkanej. Później kupiłam rapalu, ale ciężko było złamać. Teraz już jest ok, ale nosimy się w nowym nabytku nati.
Marzą mi się następne chusty, ale z kasą lipa.
Lenka w chuście usypia i na razie nie wychodzimy na dwór, bo nie wiem jak się zapakować.
Chciałabym też przerzucić ją na plecy, ale strasznie się odpycha i sobie nie radzę a ułatwiło by mi to wiele zajęć. Już ją też motałam na biodrze, ale jednak z przodu czy na biodrze to troszkę nie wygodnie czasami coś zrobić.