Po lekturze sto dwunastego wątku na temat odginania i prężenia się chuściochów doszłam do wniosku, że muszę założyć sto trzynasty (Meta mnie pewnie zamorduje, ale może chociaż nie będę umierać w niewiedzy)
Otóż sprawa takoż wygląda.
Wiążemy się różnie - kieszonka/2X, zależnie od chustyDociągam mocno, luzów brak, krawędź się nie wrzyna, kolanka wyżej niż pupsko, w 2X nie ma rozjechanej żaby, z małą wszystko OK- żadnych asymetrii, napięć wzmożonych, nie-wzmożonych itp. Nosić się lubi i nie protestuje, chociaż jest strasznie silna i ruchliwa (5 i pół miecha jak zaczęła raczkować, od szóstego staje, od miesiąca chodzi przy meblach w bok) i czasem ciężko jest na niej chustę podociągać, gdy akurat koniecznie musi sprawdzić co ma za plecami.
Problem się zaczyna, gdy mała zasypia, bo nie dość, że musi o tym poinformować cały świat i wszystkich ludzi dookoła (którzy od razu patrzą się na mnie jakbym dzieciaka męczyła zamiast go do wózka przełożyć), to jeszcze zaczyna się odpychać i odginać do tyłu. Trwa to minutę-dwie, muszę wtedy się z nią intensywnie pobujać góra-dół, po czym zasypia słodko.Czasami tak się skubana pręży i stęka, jak ciężarowiec na zawodach, aż się czerwona robi. Aha, takie wiercenie jest przeważnie poprzedzone podskakiwaniem w chuście, wtedy mam pecha jeśli akurat jesteśmy w kieszonce, bo bez względu na to jak bardzo te pionowe pasy pod kolana wcisnę, i tak jest w stanie je wyskakać.
Ale też nie mamy takich sensacji przy każdym zasypianiu. Czasem zasypia niepostrzeżenie.
No i co Wy na to? Niech ktoś mi objaśni moje dziecko, bo ja już nie mam pomysłów o co jej może chodzić.![]()