Podepnę się pod wątek, bo też mi podobna sytuacja leży na wątrobie.
Wczoraj mój M rozmawiał z kolegą z pracy, kolega z żoną spodziewają się dziecka. Poruszony został temat noszenia, już wcześniej mój chwalił się, że był na warsztatach, że uczyliśmy się wiązań itp. Kolega stwierdził, że po ostatniej rozmowie postanowił dowiedzieć się więcej na temat chust. (Ja już uradowana). No i spytał koleżanki żony, która jest przedszkolanką. Powiedziała mu, że noszenie jest szkodliwe dla dziecka (!), że "ten cały Klub Kangura" to jedna wielka sekta (!!!) i że oni to w ogóle nie będą nosić w niczym bo nie chcą przyzwyczajać dziecka (to akurat stały repertuar).
No ale wiecie co?
Koparę zbierałam z ziemi przez pół dnia. I zrobiło mi się jakoś tak cholernie przykro...
Nie rozumiem po prostu skąd się biorą TAKIE opinie, OK - niechęć do bliskości "bo się przyzwyczai" i tym podobne śpiewki jeszcze zrozumiem, ale SEKTA?!![]()



Odpowiedz z cytatem

