ja przeczekałamTeraz Hania da się na plecach zamotać ,ale ja ciągle wolę z przodu
w wigilię tylko korzystałam z tego plecaczkowego dobrodziejstwa zeby móc cokolwiek zrobic![]()
ja przeczekałamTeraz Hania da się na plecach zamotać ,ale ja ciągle wolę z przodu
w wigilię tylko korzystałam z tego plecaczkowego dobrodziejstwa zeby móc cokolwiek zrobic![]()
H- 28.06.2008 r., M -05.06.2001 r.
mojdom13.blogspot.com
http://http://www.chusty.info/forum/...ad.php?t=46784pieluszki wielorazowe
---> w razie zapchania skrzynki pw---> dosr@poczta.wp.pl
Próbowałam zamotać girasolka na plecach, ale bezskutecznie. Krzyś sie wiercil, marudził, za długo to wszystko trwało, ja się denerwowałam - bez sensu. Po drugie nie byłam pewna tego wiązania, musi być 100% bezpieczne, chodzę z małym przy koniach i nie ma miejsca na wpadki, a raz w domu niemal wysunął mi się dołem. Spróbowałam z MT na plecach. Też początkowo nosiłam go na plecach po domu dla zabawy, bez wiązania, potem udało mi się z pomocą męża zawiązać MT na plecach - na parę minut, po domu. Ze trzy razy jeszcze nosiłam synka w domu, aż się przyzwyczail. Teraz jak go wrzucam na plecy, to już sam mnie trzyma za szyję i czeka aż go zawiążę. Kluczem bylo nieprzedłużanie procedury wiązania. No i zmiana urządzenia
może jeszcze kiedyś spróbuje girasolki na plecach, ale na pewno nie teraz, kiedy mamy na sobie tyle ciuchów.
Powodzeniami też się to wydawało niewykonalne.
próbować, próbować i jeszcze raz próbować
a może za nisko go chcesz zawiązać i nic nie widzi?
Live, Love, Enjoy Life! Always.
miałam podobnie-prezes wył jak oparzony, kiedy tylko ładowałam go na plecy. Dziewczyny doradziły-przeczekać. Zaczęło się od zabaw w jezdzenie na plecach-siadałam na podłodze albo rogu lózka i klepałam się w ramię. Alu łapał się za moje ramiona lub szyję, ja podtrzymywałam go rękami i łazilismy w ten sposób po domu. Uwielbiał to. Teraz wykonuję ten sam gest, jak chcę go załadowac na plecy i jest ok. Zdaje egzamin wyłącznie przy mt, bo wiązanie chusty trwa według mojego synka zdecydowanie za długono i nosimy się na plecach wyłącznie po domu, jakos boję się go wynieść na ulicę w ten sposób. I-o dziwo, lzej mi z przodu (dzieć prawie 12 kg)
ku pokrzepieniu serc wszystkich walczących z plecakoodpornymi dziećmi! po jakimś miesiącu usilnych prób i zmagań udało się!! już 2 razy z rzędu J. nie płacze przy motaniuwynika z tego że dzieć się oswoił i mam nadzieję, że tak już zostanie
![]()
moje lwice: Jadzia -05.08.2000, Justynka - 15.08.2009
Wojtek też się musiał oswoić.No i ja nabrać wprawy.U nas sprawdziły się ozdoby do włosów,czapki lub korale.Młody zajęty był nimi,a ja się wygibasiłam z chustą.Teraz sam gramoli się na plecy i leży przytulony dopóki go nie zamotam.
Trzymam kciuki!