Świąteczne wolne pozwoliło trochę nadrobić zaległości filmowe i min.oglądaliśmy 'Białą Masajkę" Hermine Huntgeburth. Z racji etniczności wypatrywałam chusty i na chwilę się pokazała. Jak dla mnie stanowczo za mało, ale choć te kilka sekund się liczy.
Film warto zobaczyć, choćby ze względu na widoki i autentyczność wydarzeń.