Przyszła jesień, zima i mamy powtórkę z ubiegłego roku. Synkowi pojawiły się suche placki na dolnej części nóżek (poniżej kolanek). W ubiegłym roku myślałam, że to od prania w orzechach. Jednak w tym roku orzechów nie używam i to samo. Drapie się niesamowicie pomimo, że ma rajstopki i spodenki.
Miałam jednak też inne podejrzenia i chyba jednak to będzie to. A mianowicie słyszałam, że na przełomie jesieni i zimy woda jest bardziej chlorowana, niż w miesiącach wiosennych i letnich (dużo bardziej).
Zaczęłam smarowanie masłem karite. Kończy nam się i musimy kupić.
Zastanawiam się jednak co mogę jeszcze zrobić, żeby zminimalizować kontakt tej suchej skóry z wodą chlorowaną?
1. Myć w mineralnej?
2. Myć w przegotowanej? Czy "gotowanie" zabija chlor lub chociaż go w znacznym stopniu eliminuje?
3. Czy jest coś co można dodać do wody z kranu, żeby zminimalizować ilość zawartego w niej chloru?
Sodę, ona zmiękcza wodę, a co z chlorem? Nadmanganian potasu chyba raczej nie? Coś jeszcze?
Jeśli wiecie podzielcie się.![]()