ostatnio szukałam miętka dla Marii
Muniowe sprzedałam,a wyjazd nad morze zbliża się nieuchronnie
no i pooglądałam sobie parę MT ze sklepu Kaśki,przy okazji niezobowiązująco napisałam maila z pytaniem o chusto-MT,spodziewając się odpowiedzi,że pewnie na stanie brak,a uszycie trochu potrwa i takie tam
no więc: nie wzięłam namiaru w całej tej sprawie na charakterek szanownej naszej koleżanki i MAM
miętek z papryczki z szerokimi pasami i kapturkiem
voila będzie po powrocie znad morza,bo w scenerii jodowanej na tle wzburzonych fal zaprezentuje się o wiele znakomiciej niż na podłodze albo w łazienkowym lustrze
ale dlaczego tak skonstuowany temat
bo przez Kaśkę stałam się chustoheretyczką
zamiast w nowych milutkich ślicznych szmatkach będę teraz nosić li i tylko w meitajach szytych z chust
następny będzie limitowany didek,a kolejne pawie farbowane (tylko czy 3,7 starczy???bo na taką czekam)
niedługo girasek,bo trzeba wykorzystać nagrodę od Oli
a potem totalna herezja i szczyt bluźnierstwa: wielorybki czerwone,a co
nic mnie nie powstrzyma
potnę w towarzystwie Kaśki rękami jej krawcowej wszystkie chusty jakie zakupię
jak zobaczy krwawiące indio albo resztki vatka walające się pod maszyną do szycia nigdy nikomu więcej tego nie zrobi
a ja będę się cieszyć z tych wszystkich miętków i jak Maria wyrośnie, powieszę je sobie w specjalnie na tę okazję zbudowanej gablocie z podpisem: "ofiary Vegi"