Dobrze i treściwe napisane!Może uda się dzięki temu kilku tatusiów przekonać.
A najlepiej działa dobry przykład.
Ps.a nie mógłbyś do "między nami mężczyznami"??MNK to raczej sekt nasza mała![]()
Dobrze i treściwe napisane!Może uda się dzięki temu kilku tatusiów przekonać.
A najlepiej działa dobry przykład.
Ps.a nie mógłbyś do "między nami mężczyznami"??MNK to raczej sekt nasza mała![]()
Dzięki Mucho za ten watek. Tez dam mojemu mężowi do przeczytania.
Właśnie, nie żeby nie chciał nosić albo nie chciał ze Stasiem spędzac czasu... ale tak to jakoś wychodzi, jak piszesz: praca, spanie, karmienie, itp... jak już razem siądą na dywanie to Staś i tak za mną chodzi jak cień albo co chwilę m. mi go zostawia bo to musi wziąć, tamtego poszukać itp.... Może chusta im pomoże![]()
Mama Stasia (28 II 2009) i Franka (7 III 2011) i Łusi (22 VI 2013) i Józia (15 VIII 2015)
Mój blog: "Ania tworzy" - zapraszam!!!
po prostu-dzieki za ten wątek, pięknie opisales to,co przezyłes.
a rózne opinie na forum...no coz...kto musi, to krzyczy.
[CENTER]szara codzienność? nie u nas![]()
FRANCISZEK (2005),
IGNACY (2007),
HELENA (2009),
ANIELKA (2012),
BASIA (2014)
KRZYSIO(2019)
,MACIEK (2023)
CENTER]
No cóż u mnie jest trochę inaczej niestety.
Pytam się męża, podczas wyjścia na spacer, "to co, weźmiesz ją do chusty?"
- "a czemu ja?",
odpowiadam spokojnie, "a czemu nie?" i słyszę
- "to ja wezmę wózek..."
Ale może trochę kontrowersyjnie dodam, że mi chusta też pomogła bardziej pokochać małą. Wcale nie jest tak, że matka musi się przywiązać do dziecka w brzuchu. Od razu je pokochać.
To nie była moja pierwsza ciąża i trochę podświadomie "nie angażowałam się" za bardzo. A potem pierwsze tygodnie, kiedy karmiłam/usypiałam/padałam z nóg też nie pomagały w pogłębianiu bliskości. A potem zaczęłam ją nosić i wiem wspólne spacery dużo mi dały.
Trochę się rozpisałam - nie wiem czy do końca w temacie![]()
Mucha, wcale nie szokuje mnie Twoje "talibowe" stanowisko, myślę, że też mam wewnątrz takiego chustowgo taliba. Myślę, że każdy kto decyduje się na noszenie też tak ma, bo musi zetknąć się z przeróżnymi reakcjami, przygotować się na nie i wewnętrznie "zewrzeć szyki". Wychodząc na miasto idę trochę jak na wojnę-gotowa na wszystko-tym bardziej, że u nas w mieście noszę tylko ja.
Co do taty-chustonosza...szacun za takie podejście-jesteś świetnym ojcem![]()
Mądrze prawisz Mucha, bardzo mądrze. Ważne jest, aby tatusiowie w swoim zaganianym dniu znaleźli czas na swój własny kontakt z dzieckiem. Chusta to ułatwia. Mój mąż powoli też się do tego przekonuję. Na razie najwięcej na rękach nosi, ale, że Mała coraz cięższa się robi, bardziej nabiera przekonania do chusty. Zmierzamy w dobrą stronę![]()