od momentu jak żona uświadomiła mi wszystkie zalety chusty daję wykład każdemu kto zaczepi mnie na spacerze. Szczególnie podkreślam różnice chusta vs wózek. Znajomym daję wykład nawet nieproszony. NIGDY nie wyszedłem sam sam z dzieckiem na spacer lub dokądkolwiek z wózkiem. Doszło nawet do tego, że jak widzę dzieci w wózkach to wydaje mi się, że rodzice w jakiś sposób je krzywdzą nie dając im kontaktu, możliwości widzenia wszystkiego itd. Gdy raz patrzyłem na otumanione dziecko w wózku to pomyślałem sobie, że jakbym miał władzę taką jak talibowie mieli w Afganistanie to zamiast niszczyć pomniki kazałbym niszczyć wózki, zamiast nakazywać nosić brody, nakazałbym nosić dzieci (dodatkowo zakazałbym puszczania muzyki pop ale to już temat na inny wątek)
Przyznaję - jestem chustowym talibem - też tak macie?