Żeby nie było, że pierwsza rzucam kamieniem.... Zdarzało mi się jechać w taksówce ze Stachem na kolanach. Niestety taksówki nie mają obowiązku fotelikowego. Firmy z fotelikami są tylko w dużych miastach, a i tak RAZ udało mi się w KRK zamówić taksi z fotelikiem. Czasem trzeba, nigdy nie czułam się komfortowo w takiej sytuacji, jak mogę to unikam. Nie zarzekam się, że to się nie powtórzy, bo jest jak jest. W żadnym prywatnym samochodzie mi się nie zdarzyło. No i oczywiście nie wożę tak znajomych z dziećmi.

Czysto teoretycznie zastanawiam się, czy wożenie dziecka w takim wypadku - nomen omen - w razie wypadku jest rzeczywiście bezpieczniejsze? Nie mówię o pasach, bo to napisała Mart. Ale jak taka mama siedzi z przodu i dostaje strzała z poduszki - to nie ona a dziecko właśnie. No chyba, że poducha jest wyłączona, jak dla kobiet w ciązy, albo do wożenia fotelika z przodu (ale np. w naszym samochodzie nie ma takiej możliwości - wyłaczenia poduszki). Już nie mówię, że ktoś mógłby tak prowadzić auto, bo włos sie jeży. ALe nawet jako pasażer, tak jak to dziś widziałam.
A jeśli z tyłu? Niby dzieciak nie poleci.... No ale własnie mama może go przygnieść. Może jakby poleciał, stała by mu się mniejsza krzywda... (tak jak z tymi niezapiętymi pasami czasem). A już w razie czegoś strasznego, wyciągania z rozwalonego samochodu... Jak wyciągnąć mamę z przywiązanym dzieckiem? Kto w ogóle się domyśli, że w szmacie jest dziecko?!