Wczoraj jechałam do Wiekiego Miasta. I...zapomniałam chusty!!!!!Po prostu w połowie drogi sobie przyponiałam!!!!No po prostu jak bez...majtek....sie poczułam,ba, gorzej
Gdyby nie to,ze miałąm na 10 wizyte u lekarza ze Sonią, tobym sie wróciła....
Juz miałam od zyczliwej współmotaczki propozycje,zebym dzwoniła do Tulipówny i na gwałt nową nabywała, cobym pewnie i uczyniła, gdyby nie brak najwazniejszego czynnika (gotówki) i niechec do bładzenia po zasnieżonym POozaniu.
Ale...po wstępnym ubolewaniu, pomyślałam, wziełam trzy głębsze...oddechy
i ,zrobiłam maggajwera i uczyniłam nosidło z własnego swetra rozpinanego.
Nie miałam jak zdjecia zrobic, a byłoby na co patrzec....
I pisze to ja, ktora przez 7 lat i troje dzieci nie miałą o chuscie pojecia...