Robimy chustową sesję zdjęciową w centrum miasta. Modelka zmęczona, dziecko też, doradca dwoi się i troi żeby jak najlepiej i jak najszybciej zawiązać chutę bo światło ucieka. Do zawiązania był plecak z koszulką - dla wprawionej osoby nic trudnego 30 s i gotowe, ale dla doradcy, który wiąże chustę na modelce która nie zna tego wiązania, a do tego jeszcze dziecko się buntuje - zadanie dość karkołomne. Tym bardziej że są konkretne wymagania jak ma się prezentować wzór z przodu. Mija nas trzech młodych gości, tacy wyluzowani, modni, warszawscy kolesie. I jeden mówi do pozostałych: "jak mój Ignacy się urodził to kupiłem sobie w sklepie takie nosidełko i nie potrzebowałem dwóch osób żeby je założyć". Myślałam że umrę jak to usłyszałam![]()