Mimo, że Sofka to już duża pannica, ciężka jak smok, to od czasu gdy wróciłam do pracy, a ona poszła do niani, po powrocie do domu przynosi chustę i każe się nosić na "wio koniu". A ja - w beznadziei zakończenia noszenia chciałam sprzedac cały mój chustowy majdan Dobrze, że kaszmirowe ślimaki do nas wróciły
Prawdziwa potrzeba bliskości ją dopadła ( z resztą mnie też i się szczerze z nawrócenia cieszę )
Tak czy siak dziecko zmiennym jest, więc chusta jako żelazna rezerwa chociaż jedna pozostać musi