widać w Warszawie jest trochę inaczej, chust znacznie mniej niż wózków, ale coraz więcej ich widać na ulicach i w dużych sklepach. Ja sama używałam chusty w domu i komplementarnie do wózka, miałam okresy intensywnego spacerowania w chuście albo nosidle, teraz głównie wózek, może jak się oswoję z tym zimnem i skręconą nogą to znów zacznę kombinować z noszeniem w świecie.
Większość (poza jednymi) znajomych którym ostatnio urodziły się dzieci ma chusty i używa, choć niekoniecznie regularnie, kolejna koleżanka, dla której moja Zocha była pierwszym znanym dzieckiem chustowym, teraz sama jest w ciąży i planuje niemal nie używać wózka. Coś, co trzy lata temu było jeszcze niemal nieznane, teraz staje się coraz bardziej oczywiste.
A, jeszcze co do łażenia po górach - w tym roku nam się nie złożyło, ale mimo częstego używania ergo nosidła mój mąż zakłada, że na góry jest duże, stelażowe, bo człowiek mniej się poci, bo można śpiące dziecko zdjąć razem z nosidłem i postawić, bo jest gdzie dziecko posadzić i np. nakarmić, bo jest miejsce na schowanie potrzebnych rzeczy, i, czego on sam już nie mówi, a co wydaje mi się nie bez znaczenia, sam był tak noszony po górach w swoim czasie.



Odpowiedz z cytatem