własnie wrócilam do domu z stadem

bylismy rano w onbu oczywiscie w kurtce jak ludzie
nie martwiłam sie że mi zawiewa i ze małemu zimo .
Wieczorem mróz chwycił wiec aare z Tymkiem na plecy i w kurtke a na głowe czape z Nepalu od jujamy .

bilans : dzieci raczej targane na rekach w kurtkach , skafandrach itp.
wózków mało bo i pozno bylismy to pewnie rodzice z maluszkami w wózkach nie wychodzą .
Nosidła zero ..ale ale ...widzialam wczoraj jak szorowałam pomnik mame młoda w wisiadle dzieckiem przodem do swiata w kombinezonie

tragedia normalnie
ale zacisnelam zeby zeby eni wyjśc na wariatke cmentarną bo byłam bez dzieci