A ja jestem zła na siebie. Dziś popędziłam po powrocie muża z pracy kupić dzieciu nocnik. Kupiłam ślicznego, przezroczystego zielonego nuka. Niestety jak wychodziłam z samochodu z siatami, kolanem złamałam łapkę z podstawki nocnika. Tak więc stoi mi w kącie pękniety nocnik, z ostrymi kantami przy podstawie, na którego dziecka nie posadzę by nóżek sobie nie poraniło. Zastanawiałam się nad spiłowaniem kantów jakimś pilnikiem, ale chyba nie jest to dobry pomysł. Tak więc czeka mnie jeszcze powtórka z zakupów. Nie wiem czy kupię znowu nuka, czy możę bardziej elastyczny nocnik (i tańszy) .
Dodam, że będąc w Smyku postawiłam na podłodze trzy różne nocniki i testowałam ich stabilność. Nuk wydał mi się najbardziej solidny i z największą podpórką pod plecki. Wryy...gapa ze mnie do potęgi