Przeżyłam dziś absolutną porażkę jeśli chodzi o łamanie mojej chusty (storch ulli)

Uprałam nie tak jak zwykle w orzechach + zmiękczacz sonnetu ale w proszku jelp + zmiękczacz razem z ubrankami Magdy.
Razem z Ulli prałam Leo przechodniego, już nieźle podłamanego.

I co? Ulli po wysuszeniu i uprasowaniu normalnie stanęła dęba.
Mogłam ją prawie postawić na sztorc.
O dzisiejszym wiązaniu i dociąganiu pragnę zapomnieć jak najszybciej - czułam się jak w średniowiecznej zbroi...

A Leo jak był miękki tak jest nadal.

Następnym razem orzechy...