Co prawda wózkowe spacery do przedszkola porzuciłam już jakiś czas temu, ale w wietrzne dni decydowałam się na wycieczkę autem. No i kiedy sobie pomyślę, że mam zakładać kombinezon, zanieść do auta, zapiąć, przejechać trzy skrzyżowania, wypiąć, zapiąć dwójkę, wypiąć, zanieść... to mi słabo. Dziwne, bo dopóki nie było kombinezonu, dawałam radę
Dzięki za podpowiedź jak wybrnąć z sytuacji