Jest, jest, jest! Jakiś zbłąkany Pocztowy Pan Paczkowy przed godzinką przyniósł mi świeżutkiego, pachnącego nowością Flaminga No i oczywiście nie mogłam czekać do jutra i ja, wyrodna matka, załadowałam ledwo żywą i na wpół śpiącą Lenkę do jakże zgrabnej kieszonki (wyszła od razu pomimo moich dyskusyjnych umięjętności w motaniu). A więc pierwszy plus Mota się świetnie! No i pierwsze wrażenie: moja córa nagle przestała ważyć, serio, chusta odejmuje mnóstwo kilogramów. Jutro sprawdzimy ją na dłuższej trasie i zdamy raport. No i przyjrzymy się kolorkowi w świetle dziennym. Tyle na razie