Ja też bardzo przeżyłam sprzedaż pierwszej chusty, może dlatego, że bardzo długo (prawie pół roku) miałam tylko tę jedną jedyną. Nawet moja mama, kiedy dowiedziała się, że ją sprzedaję, powiedziała niby w imieniu Antka "Ojej, mama sprzedaje moje gniazdko, w którym się wychowałem", czym mnie dobiła. A kiedy ją taką odświeżoną, wyprasowaną i złożoną w kosteczkę wkładałam do pudełka przed wysłaniem, czułam się, jakbym przyjaciela do trumny wkładała
Gdybym dowiedziała się, gdzie ona teraz jest, bez zastanowienia odkupiłabym ją.