odgrzewam wątek, bo mnie natchnęła sprawa z nosidłami storcza.
pytanie wyjściowe było o 3 miesięczniaka a julka noszona w mt o 6 mca - to chyba znacząca różnica w etapie rozwojowym? dziecko ledwo trzymające główkę a raczkujące i prawie siedzące...
na szybkie wyjścia, przeskoki z auta i do auta trzeba na sobie zamiotać 2x i go nie zdejmować dopóki potrzebny.
na zimne dni to najlepsze wyjście bo chusta zawiązana pod kurtką, dociągać za bardzo nie trzeba a jeśli już to łatwo idzie a dzieko można lżej ubrać i okryć własnym większym polarem lub kurtką.
zdecydowanie zaprzyjaźniłabym się też z kółkową - może ta znajoma myśli o czymś w stylu lulu - trzeba pokazać prawdziwą kółkową, różne ramiona, prawidłowe dociąganie, rodzaje materiałów etc. i może się okazać że się sprawdzi. choć w zimie często jest to rozwiązanie bez sensu, szczególnie na śliskie okrycia wierzchnie mamy i dziecka.
jeśli mówimy o nosidle dla 3 miesięczniaka o tej porze roku to na bank nosidło będzie wiązane na okrycie wierzchnie rodzica a dzieć będzie miał na sobie kilka warstw ubrania w tym na pewno jakiś kombinezon lub kurtkę. to dodatkowo uniemożliwa wg mnie opanowanie pozycji dziecka i takie dociągnięcie jak w chuście.
może jestem konserwa, trudno. dla mnie lepiej przenieść dziecia w foteliku samochodowym czy w wózku niż w chuście czy nosidle ale nieprawidłowo.