Tak dziś, wraz z lekkim pogorszeniem pogody, no i początkiem kalendarzowej jesieni, dotarło do mnie, że kończy się ten miły czas noszenia bez kilku warstw ubrań, kiedy wystarczy wrzucić dziecia do chusty i już można wyjść z domu. Bez kombinowania jak się ubrać do chusty, bez zastanawiania się czy nie zmarznie/nie zgrzeje się. ech... w ogóle chyba mnie jakaś chandra jesienna dopada, wczoraj jeszcze grzałam się na słońcu, a już dziś czuję, że POTRZEBUJĘ SŁOŃCA!
a tak w ogóle macie już jakoś chuścianą garderobę dla siebie i dziecka zaplanowaną.