Byłam z dwumiesięcznym Stasiem na weselu kuzynki a teraz z 3,5 letnim Stasiem i połroczną Różą na weselu koleżanki. Na tym pierwszym weselu było duzo osob z rodziny wiec babcie ciocie itp. na zamiane woziły Stasia i nosiły. A teraz na tym ostatnim weselu to praktycznie nikogo nie znalismy poza para młodą wiec sami zajmowalismy sie dziecmi. Starszy bawil się autkami i troszkę z nami tanczyl albo biegal a mała Róża była albo w wozku albo na rękach (chusty nie miała). Mielismy pokój do swojej dyzpozycji wiec tam małą karmiłam. O 23:00 położyliśmy dzieci spać w tym hotelowym pokoju i posyliśmy się bawić. Do godziny 23:00 praktycznie nie tanczylismy bo zajmowalismy sie dziećmi, ale potem zabawa na całego oczywiście co 20 minut chodziłam do pokoju sprawdzać czy dzieci spią. Spały do rana, obudziły się wczesnie rano usmiechniete i zadowolone no i głodne, za to my rano bylismy ledwo zywi Ale ogólnie wesele było bardzo udane. Wszyscy się dziwili, że z dwójką małych dzieci postanowiliśmy się wybrać na slub i wesele. Ale my mamy raczej spokojne dzieci i wszędzie je zabieramy. A podczas ślubu w kościele to siedziałam za filarem i przez pół Mszy karmiłam małą, bo marudna była a ona smoka nie toleruje.