z samego rana mi humor spaprały! Baby w przychodni. Nie chodzę tam normalnie, bo to nie nasza przychodnia, ale jest tam apteka i laboratorium i tam muszę chodzić. I wiem, że jedna baba stamtąd jak mnie widzi w chuście to zgrzyta zębami ze złości (na chustę, bo póki nie nosiłam nie zgrzytała , a znamy się, bo to przyszywana rodzina). Ale dzisiaj naskoczyły na mnie we trzy przy okazji mojej wizyty w labo. Że to niedobre dla dziecka, że zobaczę, jak mi za parę lat kręgosłup wysiądzie (a wczoraj nosiłam Dominisia 15 minut na rękach i to wtedy mnie kręgosłup bolał!), że dziecku wcale nie jest wygodnie
Ja się później przejmuję. I cały dzień mi głupie babska będą w głowie siedzieć wrrrrr! A jak im tłumaczyłam, to mnie przekrzykiwały prawie! wrrrrrrrrrr

chciałam tylko się wyżalić. Już dawno nie spotkałam się z taką napaścią słowną. Raczej wszyscy z uśmiechem się odnoszą, a tu z rana...