Muszę to z siebie wyrzucić bo mnie trafi.
Mój mąż, podjarany nową manducą, pochwalił się przez telefon swojej mamie, że wczoraj i dziś cały czas nosił Julkę, że byliśmy w zoo i Julka z przerwą na obiad i karmienie była cały czas z nim. W odpowiedzi usłyszał głos pełen wymówek: "najlepszy i tak sztywny wózek. Ale to jest w końcu wasze dziecko."
Ciągle takie perełki słyszę - "czemu Julka nie przesypia całej nocy jak już powinna, czemu jej nie dokarmiamy, czemu jej nie dopajamy, czemu bez czapeczki, po co jej skarpetki, myśmy nie tak dzieci chowali " wrrrr, i mąż się czasem dziwi, czemu nie mam ochoty dzwonić do teściów. Może to ja wredna jestem
Tak sobie teraz myślę, czy ona chociaż RAZ nie mogłaby się ugryźć w język?? Neguje wszystko, dosłownie wszystko co robię, z tego powodu się cieszę, że od niedawna jest daleko, a jednocześnie zdaję sobie sprawę, że to jest bardzo przykre i straszne.



Odpowiedz z cytatem
Tak sobie teraz myślę, że chyba od początku nie uzyskałam od niej żadnej aprobaty, nawet w ciąży "źle się odżywiałam, robiłam panikę z powodu ich papierosów," a jak zafarbowałam włosy usłyszałam wykład na temat szkodliwości dla dziecka.


Ona to idealna matka - a ja...
Na wszystko ma jedną odpowiedź: "ja tego nie znałam". Jeszcze raz to usłyszę, to mnie trafi. Dzisiaj się dowiedziałam, że jak noszę w chuście to znaczy że dziecko sobie mnie podporządkowało...





. 





(tylko kurka pewnie za 30 lat i ja będę tą "zawszoną"
E. 2010
