Trochę czasu już upłynęło, a ja dopiero teraz się przedstawiam...
Najpierw mi to umknęło, a potem kiedy tylko tu zaglądałam, wsiąkałam w różne wątki.... Mieszkam w Krakowie, od 9 miesięcy cieszymy się z wytęsknionego maluszka (okrągły rok na niego czekalim...).
Chustami się zainteresowałam poważniej jeszcze zanim mały Pinio się urodził. Obserwowałam, jak ktoś czasem myk do tramwaju z dzidziusiem w chuście, myk na wystawę, na wycieczkę. Ale nic więcej nie wiedziałam o tym wynalazku.
Jakaż była moja radość, kiedy znalazłam normalnie w sklepie... BebeLulu. I czekałam, kiedy maluszka wreszcie tam umieszczę. Oczywiście - total dizaster... A Zawitkowskiemu tak pięknie szło pokazywanie, jak się toto używa... Potem poszłam na jedno spotkanie chustowe - z "tym", i się dowiedziałam, że to torba na dziecko, a nie - jak w niewiedzy myślałam - rodzaj kółkowej. Ale wypróbowałam tam wiązaną, mały zasnął w niej od razu, więc prędziutko zakupiłam Nati sunset - Pinio baaardzo to polubił, i ja też. Doszlifowałam umiejetności na warsztatach w krakowskiej Fidze. A potem- na wakacje, na spacery, wycieczki, wystawy, zwiedzanie i drobne zakupy - cuuuudownie. Nawet udało mi się dać mu cycusia w 2x.
Niedawno przyszła też do mnie piękne Mei Tai - i tu... przerwa w motaniu - bo na wakacjach "zaciążylim"i - choć wszystko jest podręcznikowo dobrze - lekarz noszenie odradza.
Więc MT spoczywa w pudełku, a ja pomkam z wózkiem. Na szczęście malutki wszystko akceptuje. Teraz tylko czasem tato go ponosi.
Przy okazji trzy moje koleżanki też zaczęły chustowanie po tym, jak widziały, jak może być zadowolony maluch w chuście i mama (jedna z nich potem uznała, że "sztywniak" Babybjorn i to przodem fajniejszy jest...).
Więc teraz czekam na nowego chuścioszka, i wtedy to już bez chusty by się nie obeszło.
Wspaniałe jest to forum. Pozdrawiam wszystkie chustomamy - i chustotatków takoż![]()