wiem, że to juz było, ale ja prosze o wsparcie dla mnie. Marysia, od urodzenia bezwózkowa, cale niemowlectwo w chuscie spedzila, a ze mam jeszcze 3 dzieci, ktore wciąż odprowadzalam do szkoły i ktore wciąż domaga sie spacerów, to Marysia z chustą sie prawie nie rozstawała. Odkąd skonczyła 10 miesięcy nie chce być w chuscie w żadnym wiązaniu a juz zupełnie nie chce być na plecach. Umiem wiązac plecaczki, tym bardziej mi szkoda, w podwojnym x sie nanosilam, w kieszonce tez, a w plecaczku nie mam okazji. (wojtusia sie nanosilismy w plecaczku)Marysia ma teraz prawie 14 miesięcy jeszcze nie chodzi, na spacery jezdzi w wózku po starszym rodzenstwie (stary gracik). Dzis wzięłam ja w kółkowej, bylo troche lepiej ale mi sie zle nosi (mam sfatygowany kregoslup...), mam jeszcze aplx ale w tym Marysia juz spazmow dostaje... Jak Wy to robicie, że Wasze dzieci lubia być na plecach? rozmawiacie z nimi? ale jak? bez kontaktu wzrokowego? No i jak dlugo da sie malucha z przodu nosić, bo w porze drzemkowej jeszcze da sie zawiazać, ale tylko z przodu, a ja bym wolala na plecki... Ewa