Moje wrażenia po kilkudniowym noszeniu w Nadmorskim Tataraku są dosyć poytywne. Po czytaniu tego wątku bałam się, że po pół godziny mała będzie mi wisiała w kolanach. Miło się jednak rozczarowałam, bo nie dość, że nie wisiała, to i poprawiać nie miałam za bardzo co. Griasolek po prostu przemiły w dotyku, mięciutki i wiąże się na malutki węzełek, mniejszy niż w mojej Babylonii. Oprócz tego Ola zrobiła mi frędzle, co dodaje chuście uroku.
Daję 4, bo jednak po około 1,5 godziny zaczynam czuć moje 7 kilo szczęścia, i wpija się w ramiona niemiłosiernie. Na krótkie spacery z nie zbyt dużym dzieckiem polecam, szczególnie, że gama kolorystyczna powala. Jednak jako jedyna chusta, to tylko dla tych, którzy nie robią wielogodzinnych spacerów po dworzu.
Acha, moja jest dwustronna, a i tak cieńsza od Babyloni.