Wasze historie wlewają otuchę w moje serducho. Przy okazji, podepnę sie pod temat i napiszę, co mnie dręczy - ostatnio (czyli przez około 3 tygodnie...) przechodzimy jakiś trudny okres (poza tym, ze przybyły nam 4 zęby do kolekcji). Aga chodzi w tetrze i otulaczu od kilku miesięcy, bez problemu daje sobie wymienić pieluszkę, ale kiedy sadzam ja na nocniku, to w połowie przypadków zaczyna sie cyrk Pręży sie i krzyczy...nie chcę, zeby sie zraziła i już sama nie weim, co lepsze - odpuścić sobie i spróbować za około tydzień, czy konsekwentnie sadzać....póki co, odpuszczam przy próbie buntu, jakby nigdy nic zakładam gatki i nie robie z tego problemu. Zastanawiam sie ile to jeszcze może potrwać...
Co radzicie?