Na początku plecakowania największy problem miałam ze spuszczeniem dziecia z rąk i z oczu, z tym, że trzeba dziecięciem manewrować gdzieś tam z tyłu. Przez to trzeba przebrnąć, po prostu. Oswajałam się z tym powoli przez miesiąc, tylko w domu. A od strony technicznej pomogły warsztaty.
Byliśmy na warsztatach Ekomamy, kiedy Janka miała dokładnie cztery miesiące, od piątego miesiąca plecaki królują.

Chociaż na wakacjach zachustowałam pewną rodzinę z roczniakiem i dwulatką, im najbardziej zależało na plecaczkach, więc wiązań z przodu nawet nie pokazałam. Załapali od razu, po dwóch dniach wiązali naprawdę fajne plecaki z krzyżem.