Masz rację, jujama, miałam!Ale tu chyba chodzi o inny rodzaj stresu - jestem w stanie (teoretycznie) opanować wiązanie i przyjąć do wiadomości, że Kluska mi stamtąd nie wypadnie. Ale, dajmyż na to, zaczyna marudzić i popłakiwać. Z przodu - przytulę, w ucho pocałuję, rozśmieszę. A z tyłu co - w pupę klepnę dla kurażu?
Pocieszam się tylko, że teraz już nie będzie tak szybko na wadze przybierać i nie przygniecie mnie w końcu do ziemi![]()



Odpowiedz z cytatem