Oj, Budziku masz rację. Jechałam z wózkiem z małego wzniesienia i wywinęłam pięknego orła na pupsko nakrywając się prawie nogami, odruchowo trzymając się wózka. Na szczęście koleżanka, z którą szłam wykazała się doskonałym refleksem (Boże, dzięki jej za to!) i przytrzymała lecący wózek. Aż boję się pomyśleć co by się stało, gdybym szła samaZamieszczone przez Budzik
I tutaj kolejny ukłon w kierunku chusty. O wiele łatwiej zamortyzować upadek w chuście niż złapać lecący wózek frunąc w powietrze (ja mniej więcej tak wyglądałam).