Cytat Zamieszczone przez Budzik
Tak mi przyszło na myśl, że jak idzie się z wózkiem i np. sie człowiek potknie, to lecąc do przodu odruchowo łapie za co może - i taki gwałtowny rzut na poręcz wózka - jak sobie wyobrażam - spowodowałby może wylot dziecka z wózka jak z procy. Jednak jak niesie się dziecko z przodu na sobie, to w odruchu samoobrony wyciągamy ręce, automatycznie amortyzując upadek i chroniąc dziecko. Upadek na plecy jest chyba gorszy, bo ręce nas nie ochronią , a najwyżej klapniemy na pupę.
Oj, Budziku masz rację. Jechałam z wózkiem z małego wzniesienia i wywinęłam pięknego orła na pupsko nakrywając się prawie nogami, odruchowo trzymając się wózka. Na szczęście koleżanka, z którą szłam wykazała się doskonałym refleksem (Boże, dzięki jej za to!) i przytrzymała lecący wózek. Aż boję się pomyśleć co by się stało, gdybym szła sama I tutaj kolejny ukłon w kierunku chusty. O wiele łatwiej zamortyzować upadek w chuście niż złapać lecący wózek frunąc w powietrze (ja mniej więcej tak wyglądałam).