Tak mi przyszło na myśl, że jak idzie się z wózkiem i np. sie człowiek potknie, to lecąc do przodu odruchowo łapie za co może - i taki gwałtowny rzut na poręcz wózka - jak sobie wyobrażam - spowodowałby może wylot dziecka z wózka jak z procy. Jednak jak niesie się dziecko z przodu na sobie, to w odruchu samoobrony wyciągamy ręce, automatycznie amortyzując upadek i chroniąc dziecko. Upadek na plecy jest chyba gorszy, bo ręce nas nie ochronią, a najwyżej klapniemy na pupę.