Wywróciłam się dwa razy z roczną Madzią w pouchu. W odstepie 15 minut na tym samym chodniku.
W pouchu mam odruch trzymania ręki na dziecku więc udało się zaasekurować ale nerwy były.
Winne były buty - super wygodne, ulubione, stabilne i sprawdzone sandały na koturnach. I te koturny przy przesuniętym środku ciężkości okazały się zgubne na nierównym chodniku. Poleciałam do przodu, Madzia chodnika nie dotknęła ale było blisko.
Dlatego jestem absolutnie na nie wszelkim wysokim butom i szpilkom przy noszeniu - to że są dla nas wygodne, nie znaczy że równowaga z obciążeniem, szczególnie z przodu, będzie taka sama jak zwykle.