Tusia 7.09 skończy rok. Od 5tego miesiąca jesteśmy na bezpieluchowym, raczej nie wysadzałam jej w nocy, bo zależało mi na tym, żeby spała. Rzeczywiście od dawna przesypia noce. Czasem się oczywiście przebudzi, ale jeśli nie reaguję, od razu zasypia. Kilka razy w takich sytuacjach próbowałam ją wysadzać: reakcje różne:
- wcale nie chciała usiąść - płacz
- siadała, ale długo i w końcu nic nie robiła
- rozbudzała się i ciężko jej było ponownie zasnąć
Dlatego zrezygnowałam.
Ostatnio jednak zauważam, że albo wytrzymuje całą noc i rano ma suchą pieluchę albo zapłacze około 5.30, ale wtedy już ma mokro Wczoraj przebudziła się o 22 i postanowiłam ją wysadzić. Zrobiła tylko malutkie si, ale rano o 7 miała suchą pieluchę, co więcej wcale nie chciała usiąść na nocniku (coraz rzadziej robi na zawołanie, a raczej dopiero, jak już czuje, że jej się chce) i zrobiła siku dopiero po porannym karmieniu!
Zastanawiam się więc, jak się zabrać do wysadzania w nocy. Nie chcę jej budzić, zaburzać snu. Wstawanie o 5 raczej mi się nie uśmiecha, nie wiem, czy dam radę, ale może o 22 już by pomogło wytrwać do rana? Tuśka chodzi spać o 19 i niestety nie zawsze udaje mi się ją namówić do zrobienia siusiu przed snem
Macie jakieś pomysły, rady? Jak to było/jest u Was?