Wczoraj trochę ponosiłam po dłuższej przerwie zimowej (w wiosennej kurtce zapnę się z Sarą) i nie miałam ją z kim zostawić na czas spowiedzi w kościele (wczoraj u nas spowiadali ksieża cały dzień-z całego dekanatu).Małą w chustę i poszłam z mamą do kościoła.Sara porozglądała się,wszędzie kolejki,więc zasnęła.Moja mam poszła przed mną,ja w tym czasie wyjęłam Sarę z chusty,gdy skończyła,podałam jej Sarę i podeszłam do konfesjonału.Dla mnie sytuacja hardcorowa ale nie miałam wyjścia.Ludzie popatrzyli i mam nadzieję,że choć trochę im puściły nerwy (bo ja tam zawsze się denerwuję)