Byłam z dzieciem na tygodniowym wyjeździe. Mieliśmy okazję trochę połazikować po górskich ścieżkach, ale młody wsadzony do miętka nagle mi się zbuntował. Nosiłam go do tej pory bez problemu, a tam klops. Najgorzej było jak robił się senny, wiercił się i kategorycznie chciał się z miętka wykręcić. Może to kwestia temperatury, bo ostatni tydzień był ciepły? Macie jakieś inne pomysły?

Dziś, po powrocie do domu, przemaszerował ze mną już bez oporów.